CC Moore. Moore means no more.
Witamy na pokładzie!
W styczniu gdy na polskich kanałach społecznościowych marki CC Moore została ogłoszona wiadomość o moim dołączeniu do teamu. Czułem się z tego tytułu bardzo spełniony i doceniony. Zewsząd spływały gratulacje i wiadomości, że to dobry wybór. Moja decyzja o dołączeniu do tego teamu była podjęta stosunkowo szybko, bo kto by się zastanawiał czy warto być w teamie pod szyldem jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek świata karpiowego? To był mój pierwszy błąd. Zbyt pochopnie podjąłem tę decyzję.
Ostrzegali.
Choć nie potrafię sobie przypomnieć, czy z kimkolwiek konsultowałem swoją decyzję o wstąpieniu do teamu CCM Polska, za to doskonale pamiętam jak Ci, którzy w świecie karpiowym działają od lat, słysząc że nie porozumiałem się bezpośrednio z Anglią, mówili że mi współczują. Na pewno spora część z Was wie, że towary znanych, międzynarodowych marek karpiowych mają w Polsce swoje przedstawicielstwo i przyznaną wyłączność, tzw dystrybucje na Polskę. Tak było w przypadku CCM. To był mój drugi błąd. Zamiast poradzić się doświadczonych kolegów z branży, chciałem zachować swoje ustalenia w tajemnicy. Chciałem być profesjonalny i zgodnie z prośbą polskiego dystrybutora zachować wieść o dołączeniu do teamu w tajemnicy, tak by była to niespodzianka dla wszystkich śledzący CCM i mnie w mediach społecznościowych. Wtedy było już za późno. Słowo się rzekło, a ja nie chciałem robić z gęby cholewy, choć moje obawy narastały.
Czy Ernest miał racje?
Ernest Hemingway powiedział kiedyś:
„Musimy się przyzwyczaić do tego, że przed najważniejszymi skrzyżowaniami naszego życia nie ma żadnych znaków ostrzegawczych.”
Dziś mogę stwierdzić, że albo to nie było najważniejsze skrzyżowanie mojego karpiowego życia, albo Ernest zwyczajnie nie miał racji.
Gdy w grudniu składałem pierwsze zamówienie w ramach wstępnie dogadanego kontraktu byłem przekonany, że nic nie może pójść źle. Nie wie wiem jak ktoś taki jak ja, który na co dzień ma FOMO (ang. fear of missing out, czyli strach przed tym że jakaś ważna informacja nas ominie), mógł przegapić fakt, i nie połączyć kropek, że Anglia opuszcza Unię Europejską, a Brexit znacząco utrudni handel między Europą, a ojczyzną Szekspira w kontekście kulek. Gdybym śledził uważnie te wydarzenia i pamiętał, że towar CCM produkowany jest w Anglii, z pewnością dwa razy zastanowiłbym się czy aby na pewno będę w 100% zaspokojony, a moje ustalenia z polskim przedstawicielem CCM będą wypełnione. Znaków ostrzegawczych było więcej…
Brak komunikacji.
Gdy mijały kolejne tygodnie nowego roku, a ja już w styczniu łowiłem pierwsze zimowe karpie, moja wiara w jakość CCM wzrastała. Towarowi nie można było nic zarzucić. Towarowi… W miarę upływu czasu zauważałem pewną tendencję w kontakcie CCM PL. W zasadzie ten kontakt był… trudny. Ja coś pisałem, to pozostawało bez odpowiedzi. Więc ponaglałem kontakt, dzwoniłem i słyszałem o jakichś problemach na odprawach celnych czy innych bajkach, które powoli zaczynały wzbudzać moje wątpliwości.
Na początku marca już wiedziałem, że jeśli to wszystko będzie działać tak dalej to chyba tylko cud sprawi, że będę systematycznie otrzymywać kulki. Sklepy na tamten moment działały na oparach, z resztą tak samo jak ja, a mimo to chwilę wcześniej oglądać można było live’y nasz polski dystrybutor „spod ziemi” wynajduje towar CC Moore uzbrajając jednego ze swoich odbiorców po zęby w spożywkę karpiową.
Brak komunikacji cd.
Gdy w połowie roku miałem już serdecznie dość tego, że nie ma z kim w Polsce poważnie rozmawiać, stwierdziłem że skontaktuje się bezpośrednio z Anglikami. O zgrozo. Co mnie do tego nakłoniło? Jak to śpiewa pewien Bóg polskiej piosenki, który notabene wie co to kulki proteinowe, „Jak do tego doszło nie wiem…” Powinienem był już wtedy powiedzieć Wam wszystkim jak Killer do komisarza Ryby: „To pomyłka.” Moja decyzja o wejściu do rodziny CCM to jedna wielka pomyłka. Dlaczego? Wyobraźcie sobie, że było tak. Napisałem mail z opisem całej sytuacji: że jestem bez kulek, że coś mi obiecano, że nie wiem ile to jeszcze potrwa, a w odpowiedzi dostaje „Przemek zostań! Do końca czerwca powinny być kulki! Sam Ian zaznajomił się z Twoją sprawą (yeah right)” Pomyślałem, że wobec tego jeszcze wytrzymam. Po czym pod koniec czerwca napisałem kolejnego maila z zapytaniem kiedy będą kulki. Wówczas dostałem obuchem w ryj: „A ty kto jesteś?” Reszty nawet nie chce mi się przytaczać, bo jak sami widzicie wytrzymałem tu do października, bez kulek, bez jakiegokolwiek kontaktu i informacji co i jak, bez kompletnego zainteresowania ich własnymi teamowiczami, bez nadziei na to, że to wszystko może działać jak należy. Wytrzymałem tak długo tylko ze względu na Was. Naprawdę chciałem pokazać, że nie wstąpiłem do CCMoore tylko dlatego, że to CCMoore. Zrobiłem to by mieć spokój i nie zaprzątać sobie głowy tym, że muszę zadbać o to ile i co muszę wrzucać do wody. Chciałem po prostu skupić się na jeżdżeniu na karpie i montować z tych wypadów filmy.
Jak Churchill w 43’
Choć Polska nie jest warta tyle co rynek zachodnich karpiarzy, to jednak nie można zaprzeczyć faktom, że stanowimy ważny punkt i nierozłączną część świata karpiowego.
W 1943r., w Teheranie Stalin, Roosvelt i Winston Churchill odbyli rozmowy w trakcie, których omawiano m.in. kwestię przyszłych granic powojennej Polski. Jak później się okazało Anglia po prostu wypięła się na Polskę. CCM powtórzył historię i podobnie wypiął się na nas- na polskich karpiarzy.
Wiadomości z pytaniami gdzie jest towar CC Moore zapełniały moją i nie tylko moją skrzynkę. Jakim sposobem? Bo CC Moore wcale nie kwapił się do tego by wystosować jakikolwiek komunikat do swoich klientów (o teamowiczach nie wspomnę), o planowanych działaniach i przypuszczalnych terminach powrotu. Po prostu jak karp nabrali wody w usta.
Trudno sobie wyobrazić jak jedna z najstarszych marek produkujących kulki karpiowe na ŚWIECIE może być aż tak nieprofesjonalna. Na to by wystosować jakikolwiek komunikat do swoich klientów mieli blisko 10 miesięcy! I co? Komunikatu nie było o zaprzestaniu dostaw, za to pojawił się niedawno o wznowieniu. Jak można wznowić coś co rzekomo przez ten cały czas działało? To tylko podkreśla brak rozsądku i totalny brak szacunku do nas karpiarzy.

6 grudnia 1943 r. Spotkanie Wielkiej Trójki w Teheranie. Józef Stalin, Franklin Delano Roosevelt, Winston Churchill
Jest w czym wybierać.
Pewnie nawet cały ten bajzel wytrzymałbym pomimo, jak nieprofesjonalną okazała się firma CCM, ale czarę goryczy przelał fakt, że w żaden sposób, który byłby akceptowalny, marka nie poczuwa się do tego by wynagrodzić czas oczekiwania na ich wielkoduszny powrót na rynek europejski. Na szczęście nie samym CCMoore’m karpiarz żyje. Dostępnych jest mnóstwo znakomitych firm produkujących kulki karpiowe. Od zagranicznych po naszych rodzimych polskich producentów. Z pewnością niebawem podejmę rozmowy zmierzające w kierunku podjęcia jakiejś współpracy z inną marką niż CCM. Wam również zalecam zaznajomienie się z innymi producentami, bo nie ma nic gorszego niż przywiązać się do jakiejś kulki ze względu na jej łowność, a potem w potrzebie szukać alternatywy. Najważniejsze to móc na kimś polegać. Byle nie jak Polska na Churchill’u. Wróć. Byle nie jak karpiarz na CC Moore.
Jeśli wahacie się z tym, którym kierunku się udać, a byliście to tej pory w jakiś sposób zdecydowani na wybór marki CC Moore ze względu na mnie, to wstrzymajcie się jeszcze odrobinę. Rozeznam się dokładnie w temacie. Obiecuję, że nie będziecie musieli na to czekać 10 miesięcy…
SIEMA ALBO SIE NIE MA!